
Trzeci dzień pobytu na Flores upłynął pod znakiem wycieczki do dwóch osobliwości geologicznych: organów bazaltowych Rocha dos Bordões oraz położonych obok siebie, ale na różnych wysokościach jezior Lagoa Rasa i Lagoa Funda. Co ciekawe, obie te atrakcje rzadko są wymieniane na pierwszym miejscu, jako te, które trzeba odwiedzić. Rocha dos Bordões jest wręcz przez niektóre przewodniki internetowe uznawana za atrakcję niewartą uwagi. Zupełnie bezpodstawnie! Ogólnie południowo – zachodnia część wyspy, gdzie leżą obie odwiedzone przez nas atrakcje jest niezwykle ciekawa krajobrazowo i geologicznie. Jest to fantastyczne miejsce na trekingi. I nic dziwnego- przecież są to tereny na zboczach wulkanu, który dał początek wyspie Flores.
Lagoa Funda i Lagoa Rasa.
Dzień zaczynamy od przejścia z Fajã Grande do rejonu dwóch jezior. Wiedzie tam droga odchodząca ze skrzyżowania na płaskowyżu Ladeira da Picada.

Jest ona bardzo mało uczęszczana i panuje tam cisza. Otoczona jest przez krzewy hortensji. W kwietniu niestety jeszcze nie cieszyły oczu barwnymi kwiatami. Wokół roztaczają się pastwiska, ale już dawno nie używane i zarastające. Ten rejon wyspy jest również przekształcony na rezerwat przyrody.
Torfowiska, niskie krzewinki i cały ogrom roślinności, mchów i porostów wegetuje w swoim tempie bez ,,pomocy” człowieka. Miejsce jest unikatowe i jest jednym wielkim pomnikiem przyrodniczym.Zieleń i spokój wspaniale wpływają na nastrój. Droga wyprowadza do biegnącej od strony Santa Cruz asfaltówki. Widać położony niedaleko punkt widokowy na Lagoa Rasa, ale kierowani sugestiami mapy i przewodnika ominęliśmy go. Jezioro to jest położone na wysokości ok. 600 m n.p.m. i leży w kalderze ukształtowanej dokładnie tak, jak wszystkie inne na Flores, czyli poprzez działalność wulkaniczną.

Samo jezioro nie jest bardzo głębokie, a jego wschodni brzeg jest jednocześnie potężnym wałem bazaltowym o wysokości 100 metrów. Wał ten stanowi brzeg dla drugiego, położonego na wysokości 500 m n.p.m jeziora o nazwie Lagoa Funda.

Grzbietem tego wąskiego wału biegnie droga, ale zdecydowanie warto nieco się oddalić i w ten sposób mieć najlepszy widok na oba jeziora jednocześnie (przykładowy punkt, z którego sami patrzyliśmy na jeziora oznaczony jest na mapce). By zobaczyć je razem w najciekawszej perspektywie, dobrze jest udać się na mocno wspinającą się na wzgórza drogę w południowym kierunku. To z niej, a dokładniej z pastwiska na szczycie, otwiera się najbardziej imponujący widok.

Jezior położonych blisko siebie, ale na różnym poziomie jest na świecie wiele. Klasyczny przykład to choćby Morskie Oko i Czarny Staw w Tatrach. Co więc czyni te na Flores tak osobliwymi? Odpowiedź kryje się w wulkanicznej, a nie osuwiskowo-morenowej budowie „rygla” oddzielającego oba jeziora. Jego wyraźnie zarysowana w terenie monolityczna bryła i wulkaniczne pochodzenie czynią go niesamowicie rzadkim przykładem. Granica między Lagoa Rasa i Lagoa Funda jest naturalną tamą bazaltową. Niezerodowana i nie pozwalająca na połączenie się obu zbiornikom. Jest wysoka na ok. 100 m – robi wrażenie z bliska! Będąc na Flores w tym miejscu zwyczajnie warto być. Droga, która prowadzi z tego miejsca w stronę skrzyżowania z drogą biegnącą do Lajedo też zasługuje na wzmiankę.

Jest to chyba najbardziej pochyły, dopuszczony do ruchu samochodowego odcinek drogowy na Flores. Z okolic jezior na różnych wysokościach idziemy mocno w dół. Nawet na piechotę jest to dość uciążliwe właśnie wskutek znacznego nachylenia terenu. Roztaczają się z tej trasy kapitalne widoki na południową stronę wyspy.

Samochodów brak, panuje totalna cisza i spokój. Mijając zejście do Lajedo, świetnie widać siodło i pozostałości jednego z mniejszych stożków wulkanicznych. W tym momencie należy skierować się zupełnie pustą drogą na północ. Już po ok. kilometrze zaczynają pojawiać się skały, co oznacza ze zbliżamy się do naszego drugiego celu.
Rocha dos Bordões.
W tym rejonie wyspy znajdował się komin wulkanicznego monstrum, dzięki któremu Flores powstała i to tu zaczęła się jej geologiczna historia. Pozostałości tych zdarzeń, które możemy obserwować to grzbiet górski i odsłonięta lawa bazaltowa ułożona w charakterystyczne sześciokątne słupy nazwane organami.

Powstanie takich słupów wiąże się ze śmiercią wulkanu i jego wygasaniem. Komin zawierający lawę zasadową- w tym przypadku stosunkowo mało lepką lawę bazaltową- ulegał spękaniu po kontakcie z czynnikami zewnętrznymi: nie tylko powietrzem, deszczami, ale i otaczającymi go skałami. Im głębiej a zarazem też wolniej proces ten mógł przebiegać, tym bardziej regularne powstawały słupy. Świetnie widać to właśnie na Rocha dos Bordões.

Najpiękniej ukształtowane są warstwy nie najwyższe, ale te położone u podstawy odsłonięcia. Miejsce to można porównać ze słynną Groblą Olbrzyma w Irlandii. Łączy je jednakowy sposób powstania. Poza Europą znajdziemy podobne miejsca również na Syberii, w Mongolii czy Patagonii. Formacja Rocha dos Bordões ciągnie się na długości około dwóch kilometrów wzdłuż asfaltówki. W rzeczywistości jest jeszcze bardziej rozleglejsza. Część zakrywa las, z którego wypływa potok- na wielu odcinkach spadający wodospadem. W okolicy tej znajdują się gorące źródła – Aguas Calientes, wypełnione wrzącą siarkową wodą. Dostępne są one ze starego szlaku z miejscowości Mosteiro. Z asfaltówki nie ma raczej możliwości, żeby się do nich dostać.Tuż za Rocha dos Bordões złapaliśmy okazję, by nieco skrócić czas powrotu do Faja Grande.
Kilka słów o komunikacji autobusowej na Flores:
Sprawa nie wygląda obiecująco… jakąś tam regularność i pewność kursów zapewnia jedynie połączenie z Santa Cruz do Lajes. W innych zakątkach wyspy rozkład jest raczej umowny, np. do Fajã Grande podobno jeździ jakiś autobus w tygodniu, rzekomo 2 kursy dziennie, ale nikt nie potrafił podać żadnych szczegółów. Rozkładu też brak. W weekendy o autobusach można na dobre zapomnieć. W tej sytuacji rozwiązaniem jest autostop, który na wyspie działa bardzo dobrze. Samochody zatrzymują się bez problemu. Mieszkańcy Flores doskonale rozumieją problemy komunikacyjne. Dodatkowo widząc turystów z plecakami są ciekawi i zwyczajnie skorzy do pomocy. Jeśli tylko w samochodzie będzie wolne miejsce (bo czasami podróżują swoimi pickupami z żywym inwentarzem) to przejazd jest gwarantowany. Jest też opcja wynajmu tzw. ,,białego autka”. Na lotnisku widzieliśmy wypożyczalnię i właśnie w taki sposób sporo osób poznaje wyspę. Nie jesteśmy jednak w stanie podać ani szczegółów kontaktowych, ani cen. Taxi z Santa Cruz do Faja Grande- lub w odwrotnym kierunku- kosztuje ok. 20 euro (2016r.). To jedna z dłuższych tras, więc cena jest też jedną z najwyższych, bliższe kursy są tańsze. Jest też możliwość by umówić się z taksówkarzami w Santa Cruz na objazd po najważniejszych atrakcjach wyspy.
Czas się pakować…

Ciężko było się pakować z myślą, że nazajutrz zostawimy Flores za sobą. Ta najdalej wysunięta na zachód część kontynentu europejskiego ma dla piechurów całą masę atrakcji. Jest to miejsce, do którego bezsprzecznie będziemy chcieli w przyszłości powrócić. Na zakończenie, przed kolacją u João zwiedziliśmy jeszcze piscinas naturles w okolicy pola kempingowego. Są to naturalne baseny wśród wulkanicznych skał. Woda termiczna łączy tam z morską, gwarantując fajną temperaturę do kąpieli przez cały rok.
